Nareszcie koniec prezydenckiego konklawe. Powiedzieć, że to ulga to jak nic nie powiedzieć. Efekt tej batalii – no cóż … zwaśniony naród i kolejny akt walki Kaczyńskiego z Tuskiem, zwany chyba przesadnie ,, ostatnim pojedynkiem’’ tych dwóch tuzów polskiej polityki. Ostatecznie pałac został obroniony przez tego pierwszego niż odbity przez tego drugiego, co zwiastuje wojnę a nie kohabitację.
Kaczyński w tym wyścigu po raz kolejny miał nosa niczym jego kot Fiona łapiący mysz. Jednowładczo, z bólem serca odstawił w kąt partyjnych lizusów i postawił na mało znanego Karola Nawrockiego - człowieka drugiego planu próbując wykreować go podobnie jak Andrzeja Dudę.
Z kolei Tusk postąpił jak prawdziwy demokrata oddając partyjnemu suwerenowi decyzję o wyborze kandydata . Ci niemal jak jeden mąż wysłali w bój Rafała Trzaskowskiego, który zna doskonale gorycz porażki. Jeszcze wtedy nic nie zapowiadało, że włodarz Warszawy będzie prześmiewczo nazywany ,, dwugodzinnym prezydentem’’.
Z kolei Tusk postąpił jak prawdziwy demokrata oddając partyjnemu suwerenowi decyzję o wyborze kandydata . Ci niemal jak jeden mąż wysłali w bój Rafała Trzaskowskiego, który zna doskonale gorycz porażki. Jeszcze wtedy nic nie zapowiadało, że włodarz Warszawy będzie prześmiewczo nazywany ,, dwugodzinnym prezydentem’’.
Prezes nie mógł spać spokojnie. Z pewnością wielokrotnie w tej kampanii podnosiło się ciśnienie Kaczyńskiego, gdy dowiadywał się kolejnych rewelacji na temat swojego obywatelskiego kandydata. Kibicowska przeszłość, afera z kawalerką i apartamentami czy nawet snus nie złamały zgodnego z wizją prezesa mężczyzny silnego, wysportowanego, wspieranego przez żonę i dzieci ocieplające wizerunek wielkiego przywódcy.
Żyjemy w społeczeństwie, gdy przeciętny wyborca myśli w kategoriach: wybiorę tego przystojniejszego, patrzę na światopogląd, zagłosuję przeciwko komuś, wybiorę mniejsze zło. Przez to ciągle narzekamy, że jest nam źle.
Żyjemy w społeczeństwie, gdy przeciętny wyborca myśli w kategoriach: wybiorę tego przystojniejszego, patrzę na światopogląd, zagłosuję przeciwko komuś, wybiorę mniejsze zło. Przez to ciągle narzekamy, że jest nam źle.
Tusk był zbyt spokojny i przelicytował. Wydawało się, że Rafał Trzaskowski ma autostradę na Krakowskie Przedmieście, ale dryfując szybko z niej zboczył. Próbował pozyskać elektorat od lewicy do prawicy, co ostatecznie nie wyszło mu na dobre. Zabrakło mu wyrazistości poglądów. Nie pomagali mu też politycy jego zaplecza kompromitując się wypowiedziami typu: ,,czasy się zmieniły’’ lub ,,cóż szkodzi obiecać''. Dla Trzaskowskiego gwoździem do trumny mogło być piwo z Mentzenem. Kandydat KO cały czas oskarżał Sławomira Mentzena o populizm, prorosyjskość i antykobiecość, a później jak gdyby nigdy nic poszedł z nim na piwo.
Poszli ,,na żyletki’’. Po godz. 21 opublikowano exit poll. Dawał on Trzaskowskiemu zwycięstwo z przewagą 0,6 pkt proc. Mimo tak małej różnicy euforia w sztabie Koalicji Obywatelskiej była porównywalna do radości z wygrania siatkarskiego złota olimpijskiego grając tie – break na przewagi. Dwie godziny później wszystko się odwróciło, a marzenia Donalda Tuska legły w gruzach. Nawrocki wygrał wybory, a Kaczyński mógł świętować trzecie zwycięstwo swojego obozu w wyborach prezydenckich na przestrzeni 20 lat. Prezes PiS przegrał tylko wtedy, gdy wystawił samego siebie.
Dziesięć do sześciu w województwach tak prezentował się wynik wyborczy na korzyść Trzaskowskiego. O zwycięstwie Nawrockiego zdecydowała mobilizacja wyborców na wschód od Wisły i województwo łódzkie. To bastiony PiS-u i szeroko pojętej prawicy przechyliły szalę zwycięstwa. Po tych wyborach polaryzacja i hejt wzmocniły się na tyle, że rychło tego trendu nie odwrócimy. Chyba nikt z nas nie da się już nabrać na hasło ,, Prezydent wszystkich Polaków’’, co było, jest i będzie tylko pustą obietnicą.
Premier rządu wystąpił z orędziem do narodu. Zapewnił, że szanuje wolę wyborców i wyraził chęć do współpracy. Mówił o planie awaryjnym i trudnej kohabitacji. Tusk zagonił swoich sojuszników do roboty, co uruchomiło falę tarć w koalicji. Choć Lewica i Trzecia Droga kopią pod Donaldem dołki, to nic nie zapowiada zmiany szefa rządu. Opozycja już wyczuła okazję, a Kaczyński wyszedł z propozycją bezpartyjnego, technicznego rządu ekspertów, ale póki co próżno mu szukać chętnych szabelek w PSL- u i Konfederacji.
Wszystko wskazuje na to , że przynajmniej do 2027 roku czeka nas wojna, na którą i tak od lat jesteśmy skazani, a co wybory przypominamy tym dwóm Panom, że tego pragniemy.
Autor: KŚ
Wszystko wskazuje na to , że przynajmniej do 2027 roku czeka nas wojna, na którą i tak od lat jesteśmy skazani, a co wybory przypominamy tym dwóm Panom, że tego pragniemy.
Autor: KŚ
Komentarze
Prześlij komentarz